-Cześć jestem Lili- przedstawiłam się z uśmiechem. Nieznajomy spojrzał na mnie z zafascynowaniem i milczał. Poczułam się troszkę niezręcznie więc nieśmiało spytałam czy wszystko ok. To pytanie ,,obudziło" mojego kolegę.
-Tak, przepraszam. Jestem Isaac. Miło cię poznać Lili. -moją pierwszą myślą było to, że pewnie mam do czynienia z umysłem Newtona i nie pomyliłam się. Chłopak był naprawdę bardzo zdolny. Nasz temat prezentacji dotyczył pracy policji w naszym mieście. Mojemu towarzyszowi się to nie spodobało ale sądziłam, że to z powodu uprzedzeń młodzieży do policji. Umówiliśmy się, że dzisiaj po szkole pójdziemy na komisariat w celu zebrania materiałów i tak też się stało.
*
Cholera jak ja pójdę na komisariat? Od razu Lili się wszystkiego dowie. Jest taka delikatna, piękna i niewinna. Grrr...zachowuje się jak cipa, a to do mnie nie podobne. Ona musi być moja, nie pozwolę by stało jej się coś złego. Nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi przed dziewczyną jak przystało na dżentelmena. Taa do niego mi daleko ale co, dobre wrażenie trzeba zrobić.
-Dzień dobry. Jesteśmy ze szkoły Boar Lane. Robimy prezentację o pracy naszej policji. Czy moglibyśmy zadać kilka pytań? - ten jej cudowny uśmiech potrafi zdziałać cuda.
- Cześć Isaac, a ty co tu robisz? Stęskniłeś się? Twoja cela wolna, zaprowadzę cię, a zresztą przecież dobrze wiesz jak trafić. -zacisnąłem pięści aż pobielał mi kostki ale starałem się opanować żeby nie wybuchnąć przed księżniczką.
Ten kutas sobie nieźle pogrywa ale to tylko dlatego, że jest wśród swoich. Zobaczymy co powie gdy go jutro odwiedzę. Lili spojrzała na mnie pytająco a ja tylko wzruszyłem ramionami.
- Greg nie przeginaj. Chcesz skończyć jak Will? Jestem tu z tego samego powodu co Panna Lahley. - udało nam się zdobyć potrzebne informacje ale wiedziałem, że będę musiał powiedzieć Lili prawdę. Mimo krótkiej znajomości czułem, że mogę jej zaufać. Przez całą drogę nie odezwała się do mnie ani razu więc tuż pod jej domem nie wytrzymałem.
-Wiem co teraz o mnie myślisz ale uwierz, że nie jestem taki jak myślisz.
-To nie moja sprawa co i komu zrobiłeś. Też nie jestem święta. Jesteśmy do siebie podobni i nie potępiam cię. Kiedy będziesz gotowy i zechcesz mi powiedzieć co się stało to moje drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte. Czuje, że nie bez powodu los nas ze sobą połączył. -powiedziała po czym dała mi buziaka w policzek po czym zniknęła w drzwiach klatki schodowej. Tego co powiedziała w życiu się nie spodziewałem. Odwróciłem się aby iść do swojego mieszkania, gdy drzwi klatki się otworzyły. Odruchowo się odwróciłem i ujrzałem w nich...
__________________________________________________________
Siema siema :) Jak wam się podoba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz